Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
Wojownik zdawał sobie sprawę, że od mocy zaklęcia zależy siła i odporność na obrażenia zbudzonych z wiecznego snu istot. Inarion nie czekając aż oba szkielety staną na nogach o własnych siłach, dobiegł do nich i zaczął uderzać je mieczem. Podnoszące się kościste istoty przyjmowały cios za ciosem. Paladyn skupił całą swą siłę na szkielecie podnoszącym się po jego lewicy. Rubinowy kryształ oświetlał drzazgi kostne wylatujące z pękających piszczeli. Atakowany szkielet nie mógł się podnieść, ponieważ moc uderzającego miecza rozłupała mu rękę oraz kompletnie zmiażdżyła lewą nogę. Zaraz potem miecz okraszony rubinowym kryształem zdołał go roztrzaskać na setki kawałków. Drugi ze szkieletów zwiększył tempo powstawania i zdołał stanąć tuż za plecami paladyna. Na ramieniu blondyna wylądowała koścista dłoń. Długie pozbawione skóry i mięsa paliczki zacisnęły się bezlitośnie powodując ból. Inarion momentalnie się odwrócił i odtrącił wyciągnięta rękę szkieletora. Miecz człowieka zaczął bombardować seriami silnych ciosów korpus nieumarłego. Jednak pomimo wszelkich starań szkielet zdołał utrzymać się na nogach. Inarion natarł na swego kościstego przeciwnika z całej siły, modląc się by Uthar korzystając z okazji nie zaszedł go z tyłu. Inarion podniósł broń nad głowę by roztrzaskać szkieletowi czaszkę. Miecz paladyna nie sięgnął jednak zamierzonego celu, trafiając nieumarłego jedynie w prawą rękę. Zimna stal odłupała kościejowi kończynę aż po łokieć wyrzucając przy tym w powietrze masę kościanych uszczerbków. W tym momencie wojownik nieświadomie popełnił błąd, ponieważ odwrócił głowę by sięgnąć wzrokiem Uthara. Potwór stał z rękoma wzniesionymi ku tarczy księżyca i nawet nie wyglądał na zainteresowanego walką prowadzoną przez swych reanimowanych magią kompanów. Ta chwila nieuwagi była zgubna, ponieważ szkielet wbił swój zaostrzony kościsty kikut ręki w klatkę piersiową człowieka. Siła ciosu kościeja była straszliwa. Ostra kość zdołała spenetrować metalową kolczugę, po czym wbiła się gładko w ciało wojownika. Inarion obrócił w dłoni ostrze i pchnął nim przed siebie zupełnie odruchowo. Mężczyzna miał dużo szczęścia, ponieważ końcówka miecza trafiła szkieleta dokładnie w kręgosłup. Nieumarły pękł na pół a magiczna siła, która nim sterowała rozpłynęła się w nicości. Teraz przed drżącym z bólu człowiekiem leżała sterta starych żałosnych kości. Inarion chwycił się dłonią za prawą stronę klatki piersiowej i zajęczał z bólu. Po chwili zdał sobie sprawę, że w głębokiej ranie tkwi jeszcze część wbitego kościanego kikuta. Paladyn wiedział, że ta rana może kosztować go życie, dlatego szybko zwrócił wzrok ku swemu upiornemu bratu. Uther stał na środku sali i pozbawionymi źrenic oczami wpatrywał się w tarczę księżyca. Księżycowa łuna odbijała się w białkach jego oczu, nadając mu jeszcze bardziej przerażający wygląd. Jego rozpostarte ręce rozpaczliwie próbowały pochwycić niesamowitą księżycową moc. Światło nocy podkreślało okrutną naturę stwora podobnie zresztą jak jego twarz ozdobiona krzywym uśmiechem. Stwór poczuł na sobie ludzki wzrok. Odwrócił pysk w stronę Inariona i powiedział. „ Będziesz cierpieć głupcze a ja będę delektować się twym cierpieniem niczym arystokrata rozkoszujący się cierpkim Astaryjskim winem”. Ranny mężczyzna chwycił pękniętą kościaną rękę wystającą z rany i krzycząc straszliwie wyszarpnął ją. Wyrzucił kościstą zaostrzoną kość na posadzkę, po czym usłyszał jak jego własna krew wylewa się strumieniem z rozerwanego ciała. Rzeczywiście posoka znacznym strumieniem zaczęła zachlapywać podłogę znajdującą się pod nogami wojownika. Krew, która szybko osiągnęła posadzkę rozpoczęła proces mieszania się z ciemną plamą brudnej wody. Nareszcie brudny szlam przelewający się przez komnatę, uzyskał swój wymarzony cieplejszy brunatny kolor i poprzez zakosztowanie ludzkiej krwi. Ohydna ciecz nadal spokojnie spływała szczeliną w nieznane, zabierając ze sobą esencję ludzkiego życia. Inarion z wolna zaczynał tracić siły, podparł się na swym mieczu i przez chwilę wpatrywał się w krwawo świecący kryształ zatknięty w rękojeści swej niezawodnej broni. Z ust paladyna zaczął wyciekać sznur śliny pomieszanej z krwią. Ranny mężczyzna poczuł ów ciecz na swej brodzie i chrząknął. Jego ręka szybko wytarła twarz z ciepłej wydzieliny. Inarion zebrał siły i wykrzyknął „ Ty przeklęty bękarcie, na co czekasz chodź walczyć. Na co czekasz?”. Uthar wyszczerzył kły i wycharczał „ Inarion dziś zginie, lecz jego ciało przetrwa. Zobaczysz bracie sprawię, że będziesz cierpieć jak nikt inny. Zapamiętasz ten moment do końca swych dni”. Inarion gorzko zapłakał, był młody nie chciał umierać, a przynajmniej nie tutaj i nie teraz. Blondyn pomyślał o swej ukochanej Isabelle, o swoim pałacyku nad brzegiem rzeki Taurion oraz o niespełnionych marzeniach i ambicjach. Wraz z wyciekającą z rany krwią, umykała mu nadzieja na przetrwanie pojedynku. Czuł, że za chwilę bestia go dopadnie i rozerwie na strzępy lub zrobi mu nawet coś gorszego, coś, na co nie był zupełnie przygotowany.
strony: [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] |
komentarz[9] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do ""Pojedynek"" |
|
|
|
|
|
|
|